Arkona
Długo się zastanawiałem od czego rozpocząć opisywanie naszej wyprawy. Zwiedziliśmy na szlaku wiele muzeów i dziesiątki wspaniałych zabytków, a każdy z nich posiada własną wyjątkową historię, mniej lub bardziej nam znaną. Właściwie dobrym pretekstem do wyboru byłaby dzisiejsza rocznica - bitwy nad rzeką Lech. Idealny wstęp do startu w Magdeburgu.
Ale może to słowiańska dusza, albo wiersz mało znanego poety*, ale sprawozdanie rozpoczniemy (choć chronologicznie był to raczej koniec wyjazdu) w zupełnie innym miejscu i czasie, na wyspie Rana, dziś zwanej Rugią.
A konkretniej w grodzie Arkona, opisanym przez kronikarzy, słynącym jako ośrodek kultu pogańskiego boga Świętowita. Arkonę uznaje się w nauce jako jedną z dwóch stolic plemienia Ranów - centrum religijne, zaś Garz-Korzenica kojarzona jest jako centrum polityczne (o samym miejscu w kolejnym wpisie).
Zamieszkując na granicy wpływów Rzeszy, Danii i Państwa Piastowskiego, plemię Ranów zostało odnotowane przez Adama Bremeńskiego w drugiej połowie XI w. Koreluje to z upadkiem poprzedniej "wielkiej" pogańskiej formacji - Luciców i ich stolicy Radogoszczy. Według wymienionego już kronikarza, a także Helmolda, Ranowie panowali nad okolicznymi ludami dzięki licznym podbojom i swojej wyjątkowej relacji z Świętowitem i wróżbom odbywanym w jego świątyni. I było tak aż do 1168 roku, kiedy to ulegli połączonym siłom chrześcijańskim - króla Danii Waldemara zwanego Wielkim (wraz z biskupem Absalonem), księcia Saskiego Henryka Lwa oraz Obodryckiego księcia Przybysława. Porażka co prawda nie oznaczała kresu istnienia państewka Rańskiego, które funkcjonowało jeszcze przez 3 stulecia jako lenno najpierw duńskie, później Księstwa Pomorskiego, ale jest to data wyznaczająca kres pogaństwa a także początku końca słowiańskiej etniczności wyspy (w 1404 roku zmarła ostatnia mieszkanka posługująca się językiem Ranów).
Historia grodu w Arkonie jest równie burzliwa jak dzieje jego współczesnych badań. W zasadzie to nawet nazwa grodu nie jest jasna. Nie da się jednoznacznie stwierdzić etymologii słowiańskiej (nazwę pobliskiej wsi Puttgarten należy odczytywać jako Podgardno - podgrodzie). Po raz pierwszy użyta została przez Helmolda w jego kronice (XII wiek). Niemiecka tradycja zachowała nazwę gród Jaromira - Jaromarsburg.
Pierwsze badania archeologiczne przeprowadzone były w latach 60. XIX wieku. W 1924 roku Carl Schuchhardt po trzytygodniowych badaniach ogłasza, iż odnalazł świątynię Ranów. Dopiero 50 lat później wykopaliska H. Berlekampa i J. Herrmana stwierdziły bład poprzedniego badacza. Jego chram okazał się być częścią konstrukcji wewnętrznego wału odgradzającego teren świątynny od profanum. Niemniej przez kilkadziesiąt lat w nauce funkcjonowały różne przedstawienia rekonstruowanego budynku służąc jako analogia do badań nad innymi przypadkami.
Poniżej przedstawiam plan grodziska z zaznaczeniem jak kształtowała się linia brzegowa przez ostatnie tysiąclecie. Jak widać wyspa systematycznie eroduje i do dziś przetrwała tylko cześć grodziska. Proces ten niestety zdaje się w dalszym ciągu mieć miejsce, co można wywnioskować choćby z faktu zamknięcia dla zwiedzających bliższej krawędzi klifu ścieżki, widocznej jeszcze na zdjęciach satelitarnych wykonanych przez Google Maps, zapewne z przed 2-3 lat.
A - linia brzegowa w 1969 roku, B - linia brzegowa ok. 1920 roku, C - domniemana linia brzegowa ok. roku 900, D - zewnętrzny wał, E - wewnętrzny wał, F - brama, G - domniemana lokalizacja kąciny.
Na podstawie Słownika Starożytności Słowiańskich, tom 7, 1982r.
Na podstawie Słownika Starożytności Słowiańskich, tom 7, 1982r.
Na kolejnym rysunku przedstawione jest rozmieszczenie obiektów wewnątrz fortyfikacji. Kapitalne znaczenie ma fakt umiejscowienia świątyni na obu planach. Znajduje się ona na kawałku ziemi zabranym już przez morze, w związku z czym archeologiczne stwierdzenie jej istnienia jest oczywiście niemożliwe, o czym prawdopodobnie nie wiedział C. Schuchhardt.
Warte odnotowania jest źródełko, które tu wybijało i zapewniało wodę pitną.
Opracowanie na podstawie Leszek P. Słupecki, Slavonic pagan sanctuaries, Warszawa 1994
I panorama wnętrza grodu - tak wyglądało to niecałe 5 dni temu. W głębi widać ślady po pracy archeologów.
Na następnych trzech rycinach hipotetyczne rekonstrukcje - bramy:
oraz chramu (świątyni) w 2 różnych ujęciach. Wizualizacja wykonana na podstawie opisu Sakso Gramatyka:
"W środku miasta znajdował się plac, na którym stała świątynia drewniana o misternej budowie, wzbudzająca cześć nie tylko wspaniałością nabożeństw, lecz boskością posągu w niej umieszczonego. Zewnętrzny jej obwód dokładną płaskorzeźbą się odznaczał, przedstawiając prostą i niewydoskonaloną sztuką malarską postacie najrozmaitszych rzeczy. Jedno tylko było wejście. Samą świątynię podwójny rząd ogrodzenia otaczał, z których zewnętrzne, ze ścian złożone, dach czerwony pokrywał, wewnętrzne czterema słupami podparte zamiast ścian świeciło czerwonymi zawieszonymi zasłonami z zewnętrznymi ścianami było połączone tylko kilku poprzecznymi tramami. W świątyni stał posąg ogromny, wielkością przewyższający postać ciała ludzkiego, czterema głowami i tyluż karkami wzbudzający zdziwienie, z których dwie w stronę piersi a dwie w stronę pleców zdawały się patrzeć. (...)"
"W środku miasta znajdował się plac, na którym stała świątynia drewniana o misternej budowie, wzbudzająca cześć nie tylko wspaniałością nabożeństw, lecz boskością posągu w niej umieszczonego. Zewnętrzny jej obwód dokładną płaskorzeźbą się odznaczał, przedstawiając prostą i niewydoskonaloną sztuką malarską postacie najrozmaitszych rzeczy. Jedno tylko było wejście. Samą świątynię podwójny rząd ogrodzenia otaczał, z których zewnętrzne, ze ścian złożone, dach czerwony pokrywał, wewnętrzne czterema słupami podparte zamiast ścian świeciło czerwonymi zawieszonymi zasłonami z zewnętrznymi ścianami było połączone tylko kilku poprzecznymi tramami. W świątyni stał posąg ogromny, wielkością przewyższający postać ciała ludzkiego, czterema głowami i tyluż karkami wzbudzający zdziwienie, z których dwie w stronę piersi a dwie w stronę pleców zdawały się patrzeć. (...)"
Opracowanie na podstawie Leszek P. Słupecki, Slavonic pagan sanctuaries, Warszawa 1994
Leszek P. Słupecki, Slavonic pagan sanctuaries, Warszawa 1994
Kazimierz Wachowski, Słowiańszczyzna zachodnia, Poznań 2000
Aleksander Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 2009
* Tadeusz Faszczewski
RUMAK ŚWIĘTOWITA
RUMAK ŚWIĘTOWITA
W głębiach rugijskich borów, śród nadmorskich łęgów
I w gontyny Arkony wiatr posępnie świszcze,
Jak białe żagle jodłowych łodzi wikingów
Wyrasta z fal Bałtyku słowiańskie grodziszcze.
Lśnią w kolisku wiecowym szłomy i pancerze,
Błyszczą z mroków ołtarzy oczy Świętowita
–I chmurne czoła knezi, władyków, rycerzy
Troską czarną, jak żalnym całunem owite.
- Wojna na śmierć, na życie z nawałą germańską!
Jak warkot strzał brzmią słowa kapłańskiej wyroczni,
Kary rumak Bożyca rży w dal nadodrzańską
I uderza kopytem w groty wieszczych włóczni.
Wojna – i płoną wici od Łaby ku Odrze,
Powstają Łużyczany, Lutycy, Redary,
Walczą hufce lechickie zacięcie i chrobrze
I noce rozkwitają krzewami pożarów.
Tępy łoskot oszczepów o blachy pawęży
Niesie echa bojowe z uroczysk odwiecznych,
W ogniu stają gontyny i padają mężni,
Krwią Słowian broczy germański miecz obosieczny.
Zielenią puszcz ojczystych jak tarczą okryty
Groźny witeź, jak sokół, na pierś wroga spada
–Gdy wtem wytrąci oręż z dłoni Obodryty
Niemców broń niezawodna: fałsz, podstęp i zdrada.
W proch runęły Bożyszcza z kamiennych ołtarzy.
Prastary lud słowiański do krzyża przybito.
Na ruinach i wałach lechickich cmentarzysk
Zarżał cicho, boleśnie rumak Świętowita.
O, kurhanna ziemio połabska! O, kwitnąca
Macierzanką i wrzosem Rugio bursztynowa!
Choć młot teutonów mury twych miast poroztrącał,
Naród Polan przez wieki w sercach cię przechowywał.
Oto już dzień wyroczny, dzień chwały się zbliża,
Łuny wstaną nad tobą, jak dymy kadzielnic
Ofiarnych – i dłoń polska podźwignie cię z niewoli krzyża,
Już słychać brzęki broni z glinianych popielnic.
Z świętych gajów wychodzą prasłowiańskie Bogi,
Pręży się moc i pomsta wśród mogił ukryta,
Poprzez rugijskie wydmy, odrzańskie rozłogi
Już rży, poczuwszy wolność, rumak Świętowita!
Jeżeli ktoś wie czy to ten sam twórca co poeta/archeolog Tadeusz Prus-Faszczewski z międzywojnia, to poproszę o informację. Tłumaczyłoby to niezbyt duże umiłowanie zachodniego sąsiada.
Komentarze
Prześlij komentarz