Slawenburg Raddusch
Zgodnie z deklaracją z zeszłego wpisu dziś wędrujemy do grodu Raduš. Był to pierwszy obiekt na trasie naszej wielkiej niemiecko-duńskiej eskapady. Ustawił poprzeczkę dość wysoko w kontekście naszych oczekiwań co do kolejnych zwiedzanych muzeów.
Slawenburg jest obiektem muzealnym znajdującym się tuż przy miasteczku Wětošow, w krainie geograficznej po naszemu znanej jako Błota, po niemiecku zaś Spreewald.
Do 1999 roku w tym miejscu stało sobie o takie grodzisko jak na archiwalnym zdjęciu. A przynajmniej coś w ten deseń. W owym roku wmurowano kamień węgielny pod budowę placówki, która to miała być swoistą rehabilitacją ze strony górnictwa węgla brunatnego za setki zniszczonych zabytków, które padły ofiarą tego sektora przemysłu.
Budowa trwała 4 lata. Wnętrze konstrukcji jest betonowe, przez co Slawenburga nie możemy traktować jako rekonstrukcji a jedynie imitację. Szkoda, podejrzewam, że finansowe bariery w tym przypadku byłyby do pokonania (swoją drogą jak by ktoś wiedział, ile kosztowała budowa to proszę pisać, można porównać do naszych).
Z zewnątrz gród prezentuje się bardzo dobrze. Minusem są bramy, ale to prawdopodobnie wymogi przeciwpożarowe zdefiniowały ich kształt. Na majdanie oprócz małej restauracji oraz dwóch stoisk z bibelotami jest pusto. Elewacja wału zdradza także, gdzie mieści się część techniczno-komercyjna.
Wszelkie utyskiwania kończą się w wale, tam gdzie mieści się ekspozycja muzealiów. Jest przejrzyście, funkcjonalnie i ciekawie. Świetne oświetlenie. Obok sporej ilości artefaktów można odnaleźć ich rekonstrukcje.
Przy niemalże każdej gablocie znajduje się mały ekran lcd, na którym wyświetlane są ekranizacje eksperymentów prowadzonych w ramach tzw. archeologii doświadczalnej (znaczy, że gdzieś się to traktuje poważnie ;).
Gdyby nie miażdżąca swoją atmosferą ekspozycja zabytków z Illerup Ådal w Moesgård, to Slawenburg byłby moim faworytem do objęcia tytułu najlepszej wystawy. Muzealnictwo na miarę XXI wieku. Pozostaje tylko odrobina żalu, że można było pokusić się o prawdziwą rekonstrukcję grodu. Ale to inna bajka.
Oficjalna strona: http://www.slawenburg-raddusch.de/
bardzo ciekawe. nie słyszałem o tym. mogli się bardziej postarać, to fakt (zamiast betonu) ale widać starają się.
OdpowiedzUsuńW ramach wyjaśnień - Moja wypowiedź jest pieśnią pochwalną placówki muzealnej, natomiast zniszczenie zabytku to zniszczenie zabytku, potępiam tak jak w przypadku Grzybowa.
OdpowiedzUsuńŻeby nie było wątpliwości.
I jeszcze jeden komentarz (podzielony na 2 komentarze, ze względu na ograniczenie w ilości znaków) - artykuł prasowy - wywiad z profesorem Urbańczykiem - pasuje zarówno to mojego wpisu jak i nawiązuje do kolejnego, Alicji o grodzisku w Tumie.
OdpowiedzUsuńSkąd wynika polska mania budowania grodów na grodach?
Joanna Grabowska
24.04.2011
Joanna Grabowska: Co pan sądzi o wpisaniu grodziska w Tumie na listę inwentarzową Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi?
Prof. Przemysław Urbańczyk*: Jestem zaskoczony. Nie znam podobnego przypadku. Do inwentarza muzeum wpisuje się zabytki ruchome. Nie słyszałem, by można było coś takiego zrobić z grodziskiem, z fragmentem krajobrazu. To oznacza prawdopodobnie, że konserwator wojewódzki przestanie mieć nad nim jakąkolwiek kontrolę. Bo przecież zabytek nie może mieć dwóch właścicieli. To może być precedens z nieobliczalnymi konsekwencjami prawnymi. Jesienią zrobiłem tam trochę zdjęć. Porównałem je z tymi najnowszymi zrobionymi tej wiosny. Jestem wstrząśnięty. To jest krajobraz księżycowy. Nie rozumiem, co się tam dzieje.
Jako archeolog mam ambiwalentne uczucia. Bo współczesna archeologia jest, niestety, niszcząca. Archeolog, żeby coś zbadać, musi to zniszczyć. Obowiązuje go jednak podstawowa zasada, którą wynosi ze studiów: po eksploracji obiekt terenowy musi być doprowadzony do takiego stanu, w jakim był przed jej rozpoczęciem. Ta wyrwa w wale powinna być zasypana na zimę i ukształtowana w taki wał, jaki był przed wkroczeniem ekspedycji.
Szef wykopalisk tłumaczy, że zima zaskoczyła jego ekipę...
- To tak, jakby proboszcz pobliskiej archikolegiaty tłumaczył, że nie zdążył przed zimą założyć remontowanego dachu na wieży świątyni. W Polsce zima w listopadzie nie jest niespodzianką, a poza tym, nawet gdy spadnie śnieg i ziemię ściśnie mróz, są różne sposoby zabezpieczania wykopów. To wszystko bardzo źle rokuje grodzisku pod władztwem muzeum. To, co planuje na nim zbudować dyrektor muzeum, nie ma nic wspólnego z konserwacją i ochroną zabytku ani z żadną rewitalizacją. To po prostu budowanie na grodzisku rodzaju Disneylandu. Zorientowałem się w tym, gdy z Narodowego Instytutu Dziedzictwa dostałem do zaopiniowania projekt tej "rewitalizacji".
Dlaczego? Przecież podobną rekonstrukcją jest w Trzcinicy tzw. Troja Karpacka, gród na Zawodziu w Kaliszu z pobliskimi oblanymi betonem fragmentami średniowiecznego kościoła. Przygotowywana jest rekonstrukcja w Grudusku...
OdpowiedzUsuń- Grodzisko w Grudusku z tego właśnie powodu zostało prawie w całości przebadane. Żeby konserwator nie mógł już nic powiedzieć. Tam, tak jak w tych innych miejscach i jak w Tumie, planuje się przerobienie zabytku na atrakcję turystyczną, żeby zarabiać pieniądze. Nie mam nic przeciwko turystycznemu ożywianiu regionów, ale nie można tego robić kosztem zabytków. Mamy w Polsce jakąś manię budowania grodów na grodach. Tumska rekonstrukcja jest szokująca, bo radykalnie ingeruje w formę krajobrazu, która kształtowała się kilkaset lat. Mamy tam autentyczny krajobraz średniowieczny w stanie nienaruszonym od 800 lat z dwoma zabytkami. To niezwykle rzadki przypadek w Polsce. A teraz to wszystko ma być zniszczone. Mają tam być odtwarzane trzy fragmenty wału, brama, całość na jakichś betonowych wylewkach, do których będą przyklejane kamienie udające licowanie kamienne, a nad tym wszystkim planuje się jeszcze wydumane konstrukcje drewniane..
Twórcy tych rekonstrukcji powołują się na przykład Biskupina...
- Kilka lat temu byłem w międzynarodowym jury, które co roku przyznaje unijne nagrody za badania dziedzictwa kulturowego i jego ochronę. Zgłoszony był wtedy Biskupin. Wszyscy członkowie komisji rzucili się na ten wniosek. Chcieli go odrzucić, bo ta rekonstrukcja stoi na autentycznym stanowisku. Mówili, że to skandaliczne. Musiałem wyjaśniać, że sama ta rekonstrukcja jest już zabytkiem. Ma 70 lat i jest świadectwem, jak wówczas rekonstruowano stanowiska archeologiczne. Ostatecznie Biskupin dostał unijny dyplom, ale z zastrzeżeniem, że jest to przykład działań, których dziś absolutnie się nie akceptuje. Tymczasem w XXI wieku w Polsce, powołując się na ten stary Biskupin, prowadzi się akcje zupełnie niezgodne z duchem Konwencji Maltańskiej i konwencji dotyczącej krajobrazu kulturowego. Nie mam nic przeciwko rewitalizacji rejonów zaniedbanych, ale należy to robić tak, by nie niszczeć tego, co mamy najcenniejsze.
Źródło:
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,9487183,Skad_wynika_polska_mania_budowania_grodow_na_grodach_.html#ixzz1RyhDaDxK
:)
OdpowiedzUsuń