Wiślech?
Wiślica to miasteczko przepełnione reliktami architektury romańskiej oraz grodziskami. Dla takich zboczeńców jak autorzy niniejszych słów to niemalże raj na ziemi.
Wiedzeni zapisem z tzw. Legendy Panońskiej o tym jak Książę pogański, silny bardzo, siedzący w Wiślech, urągał wielce chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał, wyruszyliśmy późnym latem 2011 w poszukiwaniu śladów jego obecności.
Około 885 roku zapisano, iż późniejszy święty, apostoł Słowian - Metody, zapewne w imieniu Władcy Rzeszy Wielkomorawskiej miał posłać do owego, iż dobrze będzie dla ciebie synu ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej, i będziesz mnie [wtedy] wspominał. I tak też się stało.
Niestety tekst dalej nie tłumaczy czy stało się tak, że Książę przyjął chrzest z własnej woli czy też został do tego przymuszony.
Historiografia rozpatrywała obie hipotezy. Wpływów wielkomorawskich na południowe ziemie Polski nie sposób nie zauważyć. Archeologicznie potwierdzone jest oddziaływanie kulturowe na część dolnośląskich grodów - Dobromierz, Źlinice, Graniczną, Niemczę czy Gilów. Rozważania na temat podboju należałoby zacząć od dendrochronologicznych badań grodzisk (co jak wiemy przyniosło zadowalające efekty w przypadku Wielkopolski).
Druga z możliwości, czyli dobrowolne przyjęcie chrztu od zawsze związana była z domniemaną misą chrzcielną z gipsu, zlokalizowaną przy kościele pod domniemanym wezwaniem Św. Mikołaja.
Kościół odkryty został pod koniec lat 50. podczas wykopalisk archeologicznych prowadzonych przez Zespół Badań nad Polskim Średniowieczem nadzorowanym przez Włodzimierza Antoniewicza i Zofię Wartołowską. Sąsiadujące gipsowe zagłębienie zostało zinterpretowane jako misa chrzcielna i wydatowane na koniec IX wieku. Misa ta miała być miejscem pierwszego chrztu (w obrządku cyrylometodiańskim) na ziemiach polskich, blisko 100 lat przed przyjęciem chrześcijaństwa przez księcia Mieszka I. Następstwem tego znajdujący się przy misie kościół został określony jako X–wieczny stając się najstarszym murowanym budynkiem w kraju. Kościół jest prostokątną budowlą zakończoną apsydą, wraz z dobudowanym aneksem, w którym odnaleziono pochówek dwóch kobiet (fundatorek?).
Prezentowany na zdjęciach kościół to właśnie wyżej wymieniona świątynia, otoczona betonowym, na wpół zgniłym sarkofagiem. Ten wyjątkowej urody bunkier to jeden z kilku powstałych w latach 60. pawilonów archeologicznych (pozostałe dotychczas odnotowane przez nas znajdują się w Częstochowie oraz Nowej Słupi). Oby remont, na którego podobno wygospodarowane są środki wreszcie odbył się, ponieważ wahania temperatury oraz wilgotności z pewnością nie wpływają dobrze na relikty, nie wspominając nic o estetyce.
Hipoteza o misie chrzcielnej spowodowała jedną z gorętszych oraz dłuższych dyskusji dotyczących początków polskiej państwowości. I choć spór zdaje się nie być jeszcze zakończony to większość badaczy obecnie odeszła od takowej identyfikacji. Część historyków i archeologów upatruje w konstrukcji misę do mieszania zaprawy wapiennej [1] (podobnie jak w misie z Poznania [2] i Ostrowa Lednickiego [3]). O ile taka interpretacja w przypadku wspomnianych lokalizacji ma silne oparcie w analogiach z terenów dzisiejszej Szwajcarii oraz Bawarii, o tyle egzemplarz wiślicki wykazuje inne cechy fizyczne (brak otworu pośrodku), a w dodatku jego położenie uniemożliwia powiązanie go z jakąkolwiek budową; co trafnie wypunktowała Teresa Rodzińska-Chorąży.[4]
Potwierdzenie faktu, że misa chrzcielną nie była, przyniosły badania Joanny Kalagi z lat 80. [5], która poprawnie wydatowała warstwę archeologiczną na XI wiek co pozbawiło sensu hipotetycznej funkcji.
Bardzo ważne okazało się "zeznanie" historyka architektury Andrzeja Tomaszewskiego, jedynego żyjącego stałego obserwatora wykopalisk z lat 50., który stwierdził metodyczne błędy polegające na nadmiernej eksploracji wyrobiska skały gipsowej i wykreowania nieistniejącego obiektu.[6]
Misę chrzcielną oraz Metodego w Wiślicy niniejszym zmuszeni jesteśmy odłożyć między bajki, pamiętając przy tym jak raz wysnute teorie oddziaływują w przyszłości (syndrom Biskupina).
Badania weryfikacyjne nakazują też inaczej datować kościół - wg literatury na XI/XII wiek. Propozycja XII–wieczna [7] wydaje się mocno kontrowersyjna ze względu na dobry wyznacznik, jakim jest moneta Bolesława Szczodrego odnaleziona w aneksie przy kościele (zapewne aneks jest też wtórny w stosunku do przylegającego budynku), ale nie można jej wykluczyć, gdyż jak stwierdził prof. Suchodolski monety trzeciego króla Polski często występują w skarbach datowanych terminus ante quem na XII wiek. Rodzi się nam zatem nowy problem - ustalenie fundatora kościoła przy ul. Batalionów Chłopskich.
Kilkanaście metrów dalej zlokalizowana jest kolegiata gotycka, a pod nią relikty dwóch romańskich kościołów. Udostępnione zwiedzającym w formie klimatycznego (czytaj: słabo oświetlonego) rezerwatu archeologicznego.
Pierwszy z kościołów ufundowany został przez Henryka Sandomierskiego, jako mała jednonawowa świątynia z prezbiterium zakończonym apsydą.
Układ architektoniczny uległ przeobrażeniom podczas budowy grobowca (zapewne właśnie samego Sandomierskiego) usytuowanego na dotychczasowej linii schodów. Wtedy to też prawdopodobnie wykonano słynną posadzkę wiślicką. Zastosowanie tego samego materiału oraz przebudowa krypty na to wskazuje. Niestety grobowiec był pusty, a widoczna na zdjęciu czaszka, to zapewne efekt wyposażania rezerwatu archeologicznego.
Płyta wiślicka to nic innego jak posadzka u stóp ołtarza krypty, wylana z gipsu, wyrzeźbiona a następnie "inkrustowana" masą gipsową wymieszaną ze startym węglem drzewnym. Podzielona jest na dwa pola, w górnym przedstawieniu znajdują się: osoba duchowna, mężczyzna (często zwany starcem, co wydaje się nadużyciem) oraz dziecko płci męskiej, w dolnej mężczyzna, kobieta oraz (ich?) dorosły syn (?). Całość otoczona jest bordiurą z bestiami fantastycznymi - lwami, gryfami i centaurami oraz motywem wici. Dodatkowo górne pole podpisane jest HI CONCVLCARI QVER[un]T VT IN ASTRA LEVARI POSSINT ET PARITER VE [...] co tłumacząc na nasze brzmi tak: Ci chcą być deptani, aby mogli być wzniesieni do gwiazd i zarówno [...], dalej tekst urywa się ze względu na osadzenie fundamentu gotyckiej kolegiaty na płycie. Co ciekawe w dolnym polu znajduje się przestrzeń pozostawiona pod napis, nigdy nie uzupełniona. [8]
Kim są postacie z zabytku? Jakie funkcje spełniała płyta? [9]
Fundatorami (z rodziną) - tyle jesteśmy w stanie określić na 100%. Identyfikacja poszczególnych postaci jest i raczej pozostanie niemożliwa. Wśród grona potencjalnych osób wymienić należy Henryka Sandomierskiego, Kazimierza Sprawiedliwego, jego małżonkę Helenę oraz syna Bolesława, Bolesława Kędzierzawego, jego żonę Marię oraz ich syna Leszka. Brak innych, pewnych źródeł uniemożliwia bardziej szczegółową analizę, niemniej z pewnością jest to pierwsze zbiorowe przedstawienie dynastii piastowskiej.
Wyobrażeni na posadzce ludzie przedstawieni są w akcie modlitwy. Ich podniesione ręce tożsame są z gestem intercesji (wstawiennictwa) Marii i św. Jana Chrzciciela stojących pod krzyżem. Wyjątkiem jest chłopiec w górnym polu, który przedstawiony jest jako orant, postawa ta przypisana jest wyobrażeniom ludzi zbawionych, czyli zmarłych. Pionowy układ płaskorzeźby, oraz brak jakichkolwiek przedmiotów w rękach postaci wskazuje na skierowanie modlitwy do obiektu znajdującego się na ołtarzu, u którego stóp zlokalizowana jest płyta. Do kogo zwracali się Piastowie? Najprawdopodobniej do Bogurodzicy. Wskazuje na to późniejszy kult znany od czasów króla Łokietka. Co więcej, istnieje wzmianka Długosza w Liberum Beneficiorum, który wspomina poprzedzający kolegiatę ciasny kościół z kryptą, w której stoi posąg Matki Boskiej, przed którym miał zwyczaj modlić się Władysław Łokietek. [10] Oczywiście nie da się wykluczyć zwyczajnego anachronizmu ze strony pierwszego historiografa polski, ale z tego względu, że krypta za czasów Długosza była nieużywana nie trudno wyciągnąć wniosek, że musiała istnieć jakaś tradycja łącząca te fakty. Drugą ewentualną opcją jest sam Chrystus, na co mogłoby wskazywać drzewo życia umieszczone nad górnym polem pilnowane przez dwa lwy (motyw u stóp Chrystusa znany jest z innych źródeł).
Kilka słów poświęcić należy inskrypcji, która objaśnia nam przesłanie przedstawienia. Fundatorzy w akcie pokory pragną, aby schodzący modlić w krypcie do wizerunku Bogurodzicy/Chrystusa, podeptali ich podobizny. Ma to zgodnie z platońskim poglądem (a także różnymi pismami chrześcijańskich myślicieli - Grzegorza Wielkiego, czy Hrabana Maura), umożliwić wzniesienie się doskonałej i czystej duszy na niebo aby stała się gwiazdą. Jedynie poprzez pokorę następuje wywyższenie.
Na miejscu kościoła z kryptą powstała w drugiej połowie XII wieku większa trójnawowa świątynia. Ufundowana przez któregoś z biskupów krakowskich. Wykonana wg tego samego warsztatu co kościoły cysterskie (oczywiście oprócz wież).
Masyw wieżowy przetrwał do 1923 roku, kiedy to podczas prac renowacyjnych po I wojnie światowej popsuł go Adolf Szyszko-Bohusz.
Co ciekawe, w trakcie funkcjonowania drugiego kościoła zapomniana (i zasypana) została całkowicie krypta. Świadczy to o zmianie użytkowników kościoła z piastowskiej rodziny książęcej na kler (kapituła). Na zdjęciu uchwycone płytki posadzkowe.
Poniżej kilka zdjęć z lapidarium kościelnego. Byk, poniżej natomiast jeden z wielu znanych nam zabytków romańskich, stawiających osoby wyznania mojżeszowego w niekorzystnej sytuacji. W tym konkretnym przypadku żyd zdaje się być kolacją dla lwa, którego głowa umieszczona jest powyżej jego własnej. Następnie bliżej nieokreślona płyta nagrobna (należy zbadać podobieństwo pomiędzy płaskorzeźbą a płytą posadzkową, konkretnie postacią chłopca - oranta) oraz fragment tympanonu (?). Wszystkie elementy dekoracji kamiennej należały do pierwszego kościoła.
W drodze wyjątku publikujemy na Lucivo zabytki nie z epoki. Kolegiata fundacji króla Kazimierza Wielkiego, pod którą znajdują się opisane kościoły. W ramach ciekawostki warto zwrócić uwagę na powojenną drogę krzyżową, gdzie oprawcy Chrystusa przedstawieni są jako hitlerowscy żołnierze.
Oraz jeden z niewielu przypadków dobrze zachowanych gotyckich budowli świeckich (o ile tak można nazwać dom dla duchowieństwa) - tzw. Dom Długosza. Budynek charakteryzują sklepione piwnice, w których znajduje się lapidarium. Niestety jest ono kompletnie nieprzystosowane do zwiedzania (oświetlenie), a szkoda, bo znajdują się tam arcyciekawe kamienne detale, nie tylko z Wiślicy, ale także z poprzednio opisywanego kościoła zagojskiego (blok z wyrytym wyobrażeniem kościoła).
W środku Domu Długosza oprócz plebanii znajduje się Muzeum Regionalne. Zachęcamy do odwiedzin strony internetowej oraz bloga: http://www.muzeum.wislica.pl/
Muzeum dzięki staraniom personelu pozyskuje coraz to większe środki i modernizacja postępuję co widać na zdjęciach prezentowanych na stronie internetowej.
Na jednej ze ścian zachowała się wyjątkowej urody i rzadkości gotycka polichromia przedstawiająca Chrystusa, przed którym klęczy sam Jan Długosz.
Pozostaje nam jeszcze opisać dwa grody, które dawniej mieściły się w Wiślicy. Czytelne ślady w postaci wałów zachowały się tylko w jednym z dwóch przypadków - na stanowisku grodzisko. Systematycznie badane od 1949 roku. Datowanie podzielone metodami klasycznymi (nic mi nie wiadomo na temat dendrochronologii ze stanowiska) na dwa interesujące nas wczesnośredniowieczne okresy.
Drugi okres to moment prosperity w Wiślicy - za panowania Henryka Sandomierskiego/Kazimierza Sprawiedliwego. Wtedy to gród został odbudowany po zniszczeniach dokonanych w 1135 roku przez najazd połowiecki.
Tymczasem, kiedy wydawać by się mogło, że datowanie pierwszej fazy z badań milenijnych na X-XI wiek będzie trzeba zweryfikować i odmłodzić podobnie jak pozostałe stanowiska w Wiślicy, historia splatała figla. Przeprowadzone w latach 1996-1998 badania weryfikacyjne pod kierownictwem prof. Jerzego Gąssowskiego jednoznacznie stwierdziły obecność tzw. suchego muru w obrębie pierwszej fazy grodu [11]. Technika wznoszenia wałów z wykorzystywaniem tzw. suchego muru wiążę się z Wielkimi Morawami i państwem Przemyślidów oraz przedziałem czasowym IX-X wieku. Ceramika odnaleziona podczas wykopalisk weryfikacyjnych najstarszej fazy datowana jest na X w.
Choć forma wślicka suchego muru, z pobieżnych opisów dostępnych w internecie [12], wynika być jakąś hybrydą rozwiązania znanego z południa, to z pewnością temat wymaga dalszych badań oraz weryfikacji. Warto wspomnieć o tym, że jest to póki co jedyny fragment suchego muru odkopany w Małopolsce.
Na koniec Regia, czyli Wiślica nieodkryta. Pierwszy gród na Regii należy datować na koniec X wieku lub, co bardziej prawdopodobne, przełom X/XI. Na jego miejscu powstało drugie założenie, a w XII wieku Henryk Sandomierski i/lub jego młodszy brat [13] budują podwojony zespół palatium - rotunda! (w liczbie pojedynczej znany z wczesnopiastowskich założeń na Ostrowie Lednickim, Gieczu oraz Przemyślu).
Dziś miejsce to wygląda jak na zdjęciach poniżej, zapomniane i mocno zapuszczone. Wały grodziska pozostają nieuchwytne. Z tego, co tłumaczył Przewodnik teren, na którym istnieją relikty architektury romańskiej należy do kilku właścicieli. Muzeum nie posiada wystarczających środków, aby odkupić ziemię, a brak dobrej woli właścicieli nie ułatwia badań. Pozostaje wierzyć, że kiedyś relikty zostaną odsłonięte i w jakiś przystępny sposób zaprezentowane archeoturystom.
Dawniej uważano, iż gród nad Nidą wybudowany został w celu kontroli Regii, tymczasem fakty zdają się świadczyć o odwrotnej sytuacji. Późniejsze datowanie oraz wybudowanie dworu królewskiego przez ostatniego z Piastów na Regii, sugeruje, że to właśnie tam Piastowie, być może na surowym korzeniu, zadomowili się w Wiślicy.
Z Wiślicy wyruszamy dalej na trasę. Trochę rozczarowani, nadal poszukujący. Mocno odmłodzona w wyniku badań weryfikacyjnych (oprócz stanowiska grodzisko, gdzie należy zweryfikować i zinterpretować obecność suchego muru w wale), Wiślica jako Wiślech, stołeczny ośrodek plemienia okazała się mitem. Pomimo tego, tylko trochę uroku ubywa temu miejscu. Nadal jest to jedno z tych miasteczek (jak Wolin czy Cedynia), w którym brzmi echo minionych dni oraz brak koncepcji na przyszłe.
[1] Z. Świechowski, Katalog architektury romańskiej w Polsce, Warszawa 2009
[2] por. Z. Kurnatowska, Poznańskie baptysterium, [w:] Slavia Antiqua tom XXIX, Poznań 1998
[3] por. J. Górecki, Na marginesie lednickich odkryć - kilka uwag w kwestii urządzeń chrzcielnych z Ostrowa Lednickiego, [w:] Studia Lednickie, t. VI, 1996
[4] T. Rodzińska-Chorąży, Koliste struktury w Poznaniu i Wiślicy - misy chrzcielne czy urządzenia do mieszania zaprawy?, [w:] Wiślica nowe badania i interpretacje, Warszawa 1997
[5] J. Kalaga, Wiślicka"misa chrzcielna" w świetle źródeł archeologicznych, [w:] Wiślica nowe badania i interpretacje, Warszawa 1997
[6] A. Tomaszewski, Badania wiślickie między przeszłością a przyszłością, [w:] Wiślica nowe badania i interpretacje, Warszawa 1997; a także P. Urbańczyk, Trudne początki Polski, Wrocław 2008 oraz P. Kieraciński, Odkrycia archeologów dotyczące początków państwa polskiego, [w:] Forum Akademickie nr 12, Grudzień 2012
[7] A. Buko, Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej, Warszawa 2005
[8] A. Tomaszewski, Kolegiata wiślicka (wyniki z badań w latach 1958–1960), [w:] Odkrycia w Wiślicy, Warszawa 1963
[9] L. Kalinowski, Romańska posadzka z rytami figuralnymi w krypcie kolegiaty wiślickiej, [w:] Odkrycia w Wiślicy, Warszawa 1963
[10] patrz dyskusja - L. Kalinowski, Kolegiata Wiślicka konferencja zamykająca badania wykopaliskowe, Kielce 1965
[11] W. Gliński, J. Koj, Z nowszych badań nad wczesnośredniowieczną Wiślicą, [w:] Slavia Antiqua tom XL, Poznań 1999
[12] http://www.mm.pl/~ursua/referat/waly.html 22.02.2012
[13] W. Gliński, Kulminacja tzw. wyspy miejskiej (st. Regia) w Wiślicy w świetle badań archeologicznych, [w:] Architektura romańska w Polsce, Gniezno 2009
Wiedzeni zapisem z tzw. Legendy Panońskiej o tym jak Książę pogański, silny bardzo, siedzący w Wiślech, urągał wielce chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał, wyruszyliśmy późnym latem 2011 w poszukiwaniu śladów jego obecności.
Około 885 roku zapisano, iż późniejszy święty, apostoł Słowian - Metody, zapewne w imieniu Władcy Rzeszy Wielkomorawskiej miał posłać do owego, iż dobrze będzie dla ciebie synu ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej, i będziesz mnie [wtedy] wspominał. I tak też się stało.
Niestety tekst dalej nie tłumaczy czy stało się tak, że Książę przyjął chrzest z własnej woli czy też został do tego przymuszony.
Historiografia rozpatrywała obie hipotezy. Wpływów wielkomorawskich na południowe ziemie Polski nie sposób nie zauważyć. Archeologicznie potwierdzone jest oddziaływanie kulturowe na część dolnośląskich grodów - Dobromierz, Źlinice, Graniczną, Niemczę czy Gilów. Rozważania na temat podboju należałoby zacząć od dendrochronologicznych badań grodzisk (co jak wiemy przyniosło zadowalające efekty w przypadku Wielkopolski).
Druga z możliwości, czyli dobrowolne przyjęcie chrztu od zawsze związana była z domniemaną misą chrzcielną z gipsu, zlokalizowaną przy kościele pod domniemanym wezwaniem Św. Mikołaja.
Kościół odkryty został pod koniec lat 50. podczas wykopalisk archeologicznych prowadzonych przez Zespół Badań nad Polskim Średniowieczem nadzorowanym przez Włodzimierza Antoniewicza i Zofię Wartołowską. Sąsiadujące gipsowe zagłębienie zostało zinterpretowane jako misa chrzcielna i wydatowane na koniec IX wieku. Misa ta miała być miejscem pierwszego chrztu (w obrządku cyrylometodiańskim) na ziemiach polskich, blisko 100 lat przed przyjęciem chrześcijaństwa przez księcia Mieszka I. Następstwem tego znajdujący się przy misie kościół został określony jako X–wieczny stając się najstarszym murowanym budynkiem w kraju. Kościół jest prostokątną budowlą zakończoną apsydą, wraz z dobudowanym aneksem, w którym odnaleziono pochówek dwóch kobiet (fundatorek?).
Prezentowany na zdjęciach kościół to właśnie wyżej wymieniona świątynia, otoczona betonowym, na wpół zgniłym sarkofagiem. Ten wyjątkowej urody bunkier to jeden z kilku powstałych w latach 60. pawilonów archeologicznych (pozostałe dotychczas odnotowane przez nas znajdują się w Częstochowie oraz Nowej Słupi). Oby remont, na którego podobno wygospodarowane są środki wreszcie odbył się, ponieważ wahania temperatury oraz wilgotności z pewnością nie wpływają dobrze na relikty, nie wspominając nic o estetyce.
Hipoteza o misie chrzcielnej spowodowała jedną z gorętszych oraz dłuższych dyskusji dotyczących początków polskiej państwowości. I choć spór zdaje się nie być jeszcze zakończony to większość badaczy obecnie odeszła od takowej identyfikacji. Część historyków i archeologów upatruje w konstrukcji misę do mieszania zaprawy wapiennej [1] (podobnie jak w misie z Poznania [2] i Ostrowa Lednickiego [3]). O ile taka interpretacja w przypadku wspomnianych lokalizacji ma silne oparcie w analogiach z terenów dzisiejszej Szwajcarii oraz Bawarii, o tyle egzemplarz wiślicki wykazuje inne cechy fizyczne (brak otworu pośrodku), a w dodatku jego położenie uniemożliwia powiązanie go z jakąkolwiek budową; co trafnie wypunktowała Teresa Rodzińska-Chorąży.[4]
Potwierdzenie faktu, że misa chrzcielną nie była, przyniosły badania Joanny Kalagi z lat 80. [5], która poprawnie wydatowała warstwę archeologiczną na XI wiek co pozbawiło sensu hipotetycznej funkcji.
Bardzo ważne okazało się "zeznanie" historyka architektury Andrzeja Tomaszewskiego, jedynego żyjącego stałego obserwatora wykopalisk z lat 50., który stwierdził metodyczne błędy polegające na nadmiernej eksploracji wyrobiska skały gipsowej i wykreowania nieistniejącego obiektu.[6]
Misę chrzcielną oraz Metodego w Wiślicy niniejszym zmuszeni jesteśmy odłożyć między bajki, pamiętając przy tym jak raz wysnute teorie oddziaływują w przyszłości (syndrom Biskupina).
Badania weryfikacyjne nakazują też inaczej datować kościół - wg literatury na XI/XII wiek. Propozycja XII–wieczna [7] wydaje się mocno kontrowersyjna ze względu na dobry wyznacznik, jakim jest moneta Bolesława Szczodrego odnaleziona w aneksie przy kościele (zapewne aneks jest też wtórny w stosunku do przylegającego budynku), ale nie można jej wykluczyć, gdyż jak stwierdził prof. Suchodolski monety trzeciego króla Polski często występują w skarbach datowanych terminus ante quem na XII wiek. Rodzi się nam zatem nowy problem - ustalenie fundatora kościoła przy ul. Batalionów Chłopskich.
Kilkanaście metrów dalej zlokalizowana jest kolegiata gotycka, a pod nią relikty dwóch romańskich kościołów. Udostępnione zwiedzającym w formie klimatycznego (czytaj: słabo oświetlonego) rezerwatu archeologicznego.
Pierwszy z kościołów ufundowany został przez Henryka Sandomierskiego, jako mała jednonawowa świątynia z prezbiterium zakończonym apsydą.
Układ architektoniczny uległ przeobrażeniom podczas budowy grobowca (zapewne właśnie samego Sandomierskiego) usytuowanego na dotychczasowej linii schodów. Wtedy to też prawdopodobnie wykonano słynną posadzkę wiślicką. Zastosowanie tego samego materiału oraz przebudowa krypty na to wskazuje. Niestety grobowiec był pusty, a widoczna na zdjęciu czaszka, to zapewne efekt wyposażania rezerwatu archeologicznego.
Płyta wiślicka to nic innego jak posadzka u stóp ołtarza krypty, wylana z gipsu, wyrzeźbiona a następnie "inkrustowana" masą gipsową wymieszaną ze startym węglem drzewnym. Podzielona jest na dwa pola, w górnym przedstawieniu znajdują się: osoba duchowna, mężczyzna (często zwany starcem, co wydaje się nadużyciem) oraz dziecko płci męskiej, w dolnej mężczyzna, kobieta oraz (ich?) dorosły syn (?). Całość otoczona jest bordiurą z bestiami fantastycznymi - lwami, gryfami i centaurami oraz motywem wici. Dodatkowo górne pole podpisane jest HI CONCVLCARI QVER[un]T VT IN ASTRA LEVARI POSSINT ET PARITER VE [...] co tłumacząc na nasze brzmi tak: Ci chcą być deptani, aby mogli być wzniesieni do gwiazd i zarówno [...], dalej tekst urywa się ze względu na osadzenie fundamentu gotyckiej kolegiaty na płycie. Co ciekawe w dolnym polu znajduje się przestrzeń pozostawiona pod napis, nigdy nie uzupełniona. [8]
Kim są postacie z zabytku? Jakie funkcje spełniała płyta? [9]
Fundatorami (z rodziną) - tyle jesteśmy w stanie określić na 100%. Identyfikacja poszczególnych postaci jest i raczej pozostanie niemożliwa. Wśród grona potencjalnych osób wymienić należy Henryka Sandomierskiego, Kazimierza Sprawiedliwego, jego małżonkę Helenę oraz syna Bolesława, Bolesława Kędzierzawego, jego żonę Marię oraz ich syna Leszka. Brak innych, pewnych źródeł uniemożliwia bardziej szczegółową analizę, niemniej z pewnością jest to pierwsze zbiorowe przedstawienie dynastii piastowskiej.
Wyobrażeni na posadzce ludzie przedstawieni są w akcie modlitwy. Ich podniesione ręce tożsame są z gestem intercesji (wstawiennictwa) Marii i św. Jana Chrzciciela stojących pod krzyżem. Wyjątkiem jest chłopiec w górnym polu, który przedstawiony jest jako orant, postawa ta przypisana jest wyobrażeniom ludzi zbawionych, czyli zmarłych. Pionowy układ płaskorzeźby, oraz brak jakichkolwiek przedmiotów w rękach postaci wskazuje na skierowanie modlitwy do obiektu znajdującego się na ołtarzu, u którego stóp zlokalizowana jest płyta. Do kogo zwracali się Piastowie? Najprawdopodobniej do Bogurodzicy. Wskazuje na to późniejszy kult znany od czasów króla Łokietka. Co więcej, istnieje wzmianka Długosza w Liberum Beneficiorum, który wspomina poprzedzający kolegiatę ciasny kościół z kryptą, w której stoi posąg Matki Boskiej, przed którym miał zwyczaj modlić się Władysław Łokietek. [10] Oczywiście nie da się wykluczyć zwyczajnego anachronizmu ze strony pierwszego historiografa polski, ale z tego względu, że krypta za czasów Długosza była nieużywana nie trudno wyciągnąć wniosek, że musiała istnieć jakaś tradycja łącząca te fakty. Drugą ewentualną opcją jest sam Chrystus, na co mogłoby wskazywać drzewo życia umieszczone nad górnym polem pilnowane przez dwa lwy (motyw u stóp Chrystusa znany jest z innych źródeł).
Kilka słów poświęcić należy inskrypcji, która objaśnia nam przesłanie przedstawienia. Fundatorzy w akcie pokory pragną, aby schodzący modlić w krypcie do wizerunku Bogurodzicy/Chrystusa, podeptali ich podobizny. Ma to zgodnie z platońskim poglądem (a także różnymi pismami chrześcijańskich myślicieli - Grzegorza Wielkiego, czy Hrabana Maura), umożliwić wzniesienie się doskonałej i czystej duszy na niebo aby stała się gwiazdą. Jedynie poprzez pokorę następuje wywyższenie.
Na miejscu kościoła z kryptą powstała w drugiej połowie XII wieku większa trójnawowa świątynia. Ufundowana przez któregoś z biskupów krakowskich. Wykonana wg tego samego warsztatu co kościoły cysterskie (oczywiście oprócz wież).
Masyw wieżowy przetrwał do 1923 roku, kiedy to podczas prac renowacyjnych po I wojnie światowej popsuł go Adolf Szyszko-Bohusz.
Co ciekawe, w trakcie funkcjonowania drugiego kościoła zapomniana (i zasypana) została całkowicie krypta. Świadczy to o zmianie użytkowników kościoła z piastowskiej rodziny książęcej na kler (kapituła). Na zdjęciu uchwycone płytki posadzkowe.
Poniżej kilka zdjęć z lapidarium kościelnego. Byk, poniżej natomiast jeden z wielu znanych nam zabytków romańskich, stawiających osoby wyznania mojżeszowego w niekorzystnej sytuacji. W tym konkretnym przypadku żyd zdaje się być kolacją dla lwa, którego głowa umieszczona jest powyżej jego własnej. Następnie bliżej nieokreślona płyta nagrobna (należy zbadać podobieństwo pomiędzy płaskorzeźbą a płytą posadzkową, konkretnie postacią chłopca - oranta) oraz fragment tympanonu (?). Wszystkie elementy dekoracji kamiennej należały do pierwszego kościoła.
W drodze wyjątku publikujemy na Lucivo zabytki nie z epoki. Kolegiata fundacji króla Kazimierza Wielkiego, pod którą znajdują się opisane kościoły. W ramach ciekawostki warto zwrócić uwagę na powojenną drogę krzyżową, gdzie oprawcy Chrystusa przedstawieni są jako hitlerowscy żołnierze.
Oraz jeden z niewielu przypadków dobrze zachowanych gotyckich budowli świeckich (o ile tak można nazwać dom dla duchowieństwa) - tzw. Dom Długosza. Budynek charakteryzują sklepione piwnice, w których znajduje się lapidarium. Niestety jest ono kompletnie nieprzystosowane do zwiedzania (oświetlenie), a szkoda, bo znajdują się tam arcyciekawe kamienne detale, nie tylko z Wiślicy, ale także z poprzednio opisywanego kościoła zagojskiego (blok z wyrytym wyobrażeniem kościoła).
W środku Domu Długosza oprócz plebanii znajduje się Muzeum Regionalne. Zachęcamy do odwiedzin strony internetowej oraz bloga: http://www.muzeum.wislica.pl/
Muzeum dzięki staraniom personelu pozyskuje coraz to większe środki i modernizacja postępuję co widać na zdjęciach prezentowanych na stronie internetowej.
Na jednej ze ścian zachowała się wyjątkowej urody i rzadkości gotycka polichromia przedstawiająca Chrystusa, przed którym klęczy sam Jan Długosz.
Pozostaje nam jeszcze opisać dwa grody, które dawniej mieściły się w Wiślicy. Czytelne ślady w postaci wałów zachowały się tylko w jednym z dwóch przypadków - na stanowisku grodzisko. Systematycznie badane od 1949 roku. Datowanie podzielone metodami klasycznymi (nic mi nie wiadomo na temat dendrochronologii ze stanowiska) na dwa interesujące nas wczesnośredniowieczne okresy.
Drugi okres to moment prosperity w Wiślicy - za panowania Henryka Sandomierskiego/Kazimierza Sprawiedliwego. Wtedy to gród został odbudowany po zniszczeniach dokonanych w 1135 roku przez najazd połowiecki.
Tymczasem, kiedy wydawać by się mogło, że datowanie pierwszej fazy z badań milenijnych na X-XI wiek będzie trzeba zweryfikować i odmłodzić podobnie jak pozostałe stanowiska w Wiślicy, historia splatała figla. Przeprowadzone w latach 1996-1998 badania weryfikacyjne pod kierownictwem prof. Jerzego Gąssowskiego jednoznacznie stwierdziły obecność tzw. suchego muru w obrębie pierwszej fazy grodu [11]. Technika wznoszenia wałów z wykorzystywaniem tzw. suchego muru wiążę się z Wielkimi Morawami i państwem Przemyślidów oraz przedziałem czasowym IX-X wieku. Ceramika odnaleziona podczas wykopalisk weryfikacyjnych najstarszej fazy datowana jest na X w.
Choć forma wślicka suchego muru, z pobieżnych opisów dostępnych w internecie [12], wynika być jakąś hybrydą rozwiązania znanego z południa, to z pewnością temat wymaga dalszych badań oraz weryfikacji. Warto wspomnieć o tym, że jest to póki co jedyny fragment suchego muru odkopany w Małopolsce.
Na koniec Regia, czyli Wiślica nieodkryta. Pierwszy gród na Regii należy datować na koniec X wieku lub, co bardziej prawdopodobne, przełom X/XI. Na jego miejscu powstało drugie założenie, a w XII wieku Henryk Sandomierski i/lub jego młodszy brat [13] budują podwojony zespół palatium - rotunda! (w liczbie pojedynczej znany z wczesnopiastowskich założeń na Ostrowie Lednickim, Gieczu oraz Przemyślu).
Dziś miejsce to wygląda jak na zdjęciach poniżej, zapomniane i mocno zapuszczone. Wały grodziska pozostają nieuchwytne. Z tego, co tłumaczył Przewodnik teren, na którym istnieją relikty architektury romańskiej należy do kilku właścicieli. Muzeum nie posiada wystarczających środków, aby odkupić ziemię, a brak dobrej woli właścicieli nie ułatwia badań. Pozostaje wierzyć, że kiedyś relikty zostaną odsłonięte i w jakiś przystępny sposób zaprezentowane archeoturystom.
Dawniej uważano, iż gród nad Nidą wybudowany został w celu kontroli Regii, tymczasem fakty zdają się świadczyć o odwrotnej sytuacji. Późniejsze datowanie oraz wybudowanie dworu królewskiego przez ostatniego z Piastów na Regii, sugeruje, że to właśnie tam Piastowie, być może na surowym korzeniu, zadomowili się w Wiślicy.
Z Wiślicy wyruszamy dalej na trasę. Trochę rozczarowani, nadal poszukujący. Mocno odmłodzona w wyniku badań weryfikacyjnych (oprócz stanowiska grodzisko, gdzie należy zweryfikować i zinterpretować obecność suchego muru w wale), Wiślica jako Wiślech, stołeczny ośrodek plemienia okazała się mitem. Pomimo tego, tylko trochę uroku ubywa temu miejscu. Nadal jest to jedno z tych miasteczek (jak Wolin czy Cedynia), w którym brzmi echo minionych dni oraz brak koncepcji na przyszłe.
[1] Z. Świechowski, Katalog architektury romańskiej w Polsce, Warszawa 2009
[2] por. Z. Kurnatowska, Poznańskie baptysterium, [w:] Slavia Antiqua tom XXIX, Poznań 1998
[3] por. J. Górecki, Na marginesie lednickich odkryć - kilka uwag w kwestii urządzeń chrzcielnych z Ostrowa Lednickiego, [w:] Studia Lednickie, t. VI, 1996
[4] T. Rodzińska-Chorąży, Koliste struktury w Poznaniu i Wiślicy - misy chrzcielne czy urządzenia do mieszania zaprawy?, [w:] Wiślica nowe badania i interpretacje, Warszawa 1997
[5] J. Kalaga, Wiślicka"misa chrzcielna" w świetle źródeł archeologicznych, [w:] Wiślica nowe badania i interpretacje, Warszawa 1997
[6] A. Tomaszewski, Badania wiślickie między przeszłością a przyszłością, [w:] Wiślica nowe badania i interpretacje, Warszawa 1997; a także P. Urbańczyk, Trudne początki Polski, Wrocław 2008 oraz P. Kieraciński, Odkrycia archeologów dotyczące początków państwa polskiego, [w:] Forum Akademickie nr 12, Grudzień 2012
[7] A. Buko, Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej, Warszawa 2005
[8] A. Tomaszewski, Kolegiata wiślicka (wyniki z badań w latach 1958–1960), [w:] Odkrycia w Wiślicy, Warszawa 1963
[9] L. Kalinowski, Romańska posadzka z rytami figuralnymi w krypcie kolegiaty wiślickiej, [w:] Odkrycia w Wiślicy, Warszawa 1963
[10] patrz dyskusja - L. Kalinowski, Kolegiata Wiślicka konferencja zamykająca badania wykopaliskowe, Kielce 1965
[11] W. Gliński, J. Koj, Z nowszych badań nad wczesnośredniowieczną Wiślicą, [w:] Slavia Antiqua tom XL, Poznań 1999
[12] http://www.mm.pl/~ursua/referat/waly.html 22.02.2012
[13] W. Gliński, Kulminacja tzw. wyspy miejskiej (st. Regia) w Wiślicy w świetle badań archeologicznych, [w:] Architektura romańska w Polsce, Gniezno 2009
"Bardzo ważne okazało się "zeznanie" archeologa Andrzeja Tomaszewskiego, jedynego żyjącego stałego obserwatora wykopalisk z lat 50., który przyznał się do metodycznych błędów polegających na nadmiernej eksploracji wyrobiska skały gipsowej i wykreowania nieistniejącego obiektu."
OdpowiedzUsuńTen fragment trzeba koniecznie przeredagować. Po pierwsze A. Tomaszewski nie był archeologiem, tylko historykiem architektury i konserwatorem zabytków. Po drugie nie brał udziału w wykreowaniu misy. W tym czasie prowadził badania w kolegiacie - jedyne opublikowane sensownie badania ówczesnego Zespołu Badań nad Średniowieczem. Prowadząc badania w ramach zespołu A. Tomaszewski był świadkiem prac przy kościele św. Mikołaja i obserwował jak wypreparowano z naturalnej gipsowej wychodni ową misę.
Dla zainteresowanych archiwalne zdjęcie "mojego mnie" w trakcie eksploracji rotundy niszowej na Regii w Wiślicy:
http://gunthera.files.wordpress.com/2008/02/foto3.jpg
rok 1999 o ile dobrze pamiętam...
Dziękuję za uwagę.
OdpowiedzUsuńDość nieszczęśliwie ułożyłem to zdanie, nie miało brzmieć, jako by brał udział wtedy w wykopaliskach kościoła św. Mikołaja.
Zdjęcie archiwalne git!
Artykuł bardzo ciekawy (jak zresztą chyba wszystkie na tym blogu), a jak się czyta o preparowaniu misy, zaczyna się człowiek zastanawiać, o ilu takich "metodycznych błędach" w badaniach archeologicznych nie wiemy.
OdpowiedzUsuńAle się jednego czepię:
"Wiślica jako Wiślech, stołeczny ośrodek plemienia okazała się mitem"
- ale chyba nikt nie mówił o grodzie o nazwie Wiślech? Księcia siedzącego "w Wiślech" chyba rozumiano raczej jako siedzącego w krainie nad Wisłą albo w pobliżu Wisły?
Ale oczywiście, że mówiono i pisano, ot choćby przykład z pierwszej książki o Wiślicy pod ręką, "W żywocie św. Metodego znany przekaz o pogańskim księciu bardzo potężnym, siedzącym w Wiśle albo w Wiślech najprawdopodobniej dotyczy Wiślicy, gdyż jak podaje A. Bielowski, jeszcze w XV w. Wiślica występowała w roczniku jako civitas Visly."
OdpowiedzUsuńZ. Wartołowska, Osada i gród w Wiślicy w świetle badań wykopaliskowych do 1962 r., [w:] Odkrycia w Wiślicy, Warszawa 1963
Mnie bardziej chodziło o to, że nie było formy mianownika liczby pojedynczej "Wiślech" (czyli: ten Wiślech, w tym Wiślechu itp.), a tak można by wnioskować z niektórych sformułowań w artykule.
UsuńZgoda natomiast, że mówiono "Wisły/Visly", czyli: gdzie: w Wisłach, archaicznie: w Wiślech (ale nie "w Wiślechu")
W każdym razie - skoro tak mówiono, to może nie warto jeszcze identyfikacji z siedzibą "księcia silnego wielce" wyrzucać do kosza ...
Ok, teraz rozumiem.
OdpowiedzUsuńTylko czy słowo "Vislěch" (wg transkrypcji łacińskiej z głagolicy) podlega odmianie przez przypadki (w s-c-s)?
O ile tak, to w tym momencie faktycznie z trzykrotnego zastosowania słowa "Wiślech" jedno (ostatnie) było by błędem fleksyjnym (dwa pierwsze zastosowania, czyli tytuł oraz cytat to zamierzone działanie).
pozdrawiam