Motte-and-bailey
Zima to najlepsza pora dla eksploratora grodzisk. Strugi i stawy zamarzają, błoto znika wraz z pierwszymi przymrozkami. Można dotrzeć tam, tam gdzie w pozostałe dni roku zaniósł by tylko poduszkowiec. Nie tną muchy końskie ni komary. Łatwiej też o fotografię w silnie zalesionym terenie.
Dziś w ramach rozgrzewki przed zimowym zwiedzaniem, ruszyliśmy w trasę niezbyt ambitną. Najpierw wtóry raz odwiedziliśmy grodzisko w Trzeku, o którym pisaliśmy ponad trzy lata temu. Pomimo wyrażanego w poprzednich postach zachwytu nad wielkimi grodziskami południowej Polski, to właśnie małe, zwarte, dobrze zachowane pozostałości grodów na równinach Wielkopolski cieszą mnie najbardziej.
Ostatnio coraz częściej penetrujemy młodsze założenia w typie motte-and-bailey, jak by to Brytyjczycy rzekli. Grody stożkowe funkcjonują w Polsce od XIII wieku aż do okresu nowożytnego. Otoczone fosą, na ich plateau znajdowały się stołpy drewniane lub murowane.
Pierwszy z dwóch opisywanych obiektów mieści się około 1,5 km na wschód od pięknie wyremontowanego zespołu pałacowego w Gułtowach. Chronologia obiektu nakazuje nie łączyć go pomimo fizycznej bliskości z Grodziszczkiem koło Giecza, jak można przeczytać na wielu stronach internetowych.
Poniżej płaski szczyt. Na stronie Poznańskiego Muzeum Archeologicznego można też obejrzeć niewiele mówiące zdjęcia lotnicze.
Obecnie grodzisko pozostaje na uboczu cywilizacji. W jego okolicach widoczne są ślady po myśliwych - ambony, oraz ich dzikich adwersarzach.
Drugie z grodzisk-stożków znajduje się natomiast przy jednym ze szlaków tranzytowych na wschód od Poznania, przy dawnej drodze krajowej nr 2, dziś DK 92. Mowa o Siedlcu, bądź też Siedleczku.
Motte położony jest pomiędzy stawami rybnymi, z racji pory roku osuszonymi. Prowadzi do niego grobla. Wokół kręci się dzikie ptactwo. Malownicza okolica.
Obiekt datowany jest na XIV-XV wiek. Niestety, nienajlepiej zachowany, ponieważ był rozwożony dla pozyskania kamienia (być może do umocnienia brzegów stawów). Poniżej zdjęcia fragmentów wału (wykonane od wewnątrz, na zniszczonym plateau).
Gdy opuszczaliśmy grodzisko wzrok mój przyciągnęły korzenie drzewa, na pewno nie tak majestatycznego jak te, pod którymi schowali się bohaterowie powieści Tolkiena, ale jak się okazało także kryjące sekret. Ślady muru wieży.
Szczegółowe lokalizacje obiektów dostepne oczywiście na naszym profilu Panoramio. W najbliższym czasie będzie jeszcze wpis o ważnym dla naszych poszukiwań motte.
Komentarze
Prześlij komentarz