Trochę jadu
Jeżeli drogi Czytelniku zastanawiałeś się co składa się na wystawę muzealną doskonałą, to odpowiedzi jest kilka. Najlepiej smakuje jak wszystkie składniki dokładnie się wymiesza.
1. Mrok - przeszłe dzieje należy przedstawiać w ciemności, w końcu termin "mroczne wieki" zobowiązuje.
2. Chaos - zabytki należy na przemian nie podpisywać i podpisywać fragmentarycznie (np. bez podania miejsca znalezienia).
3. Ukrycie i dystans - artefakty należy tak grupować aby przynajmniej część z nich była zasłonięta i niedostępna.
4. Upierdliwość - obsługa muzealna musi jasno i wyraźnie komunikować swoim językiem ciała, iż zwiedzający im przeszkadzają w rozwiązywaniu krzyżówek.
5. Meble - najlepsze to te wyrzucone na śmietnik ze squatu, jak coś źle wygląda można zamalować białą emulsją.
Albo zamiast czytać to co tu napisane możesz wybrać się do Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu i zobaczyć na własne oczy jak marnuje się potencjał fantastycznego zbioru uzbrojenia i umundurowania.
Krawatu nie miałem, mogli mnie nie wpuścić, mieli by teraz spokój...
P.S.
O rekonstrukcjach zaczęła Alicja, ja za jakiś czas dołączę. W końcu projekt "Lednica Lake man" zakończony. Ale póki co czasu brak, a na głowie ważniejsze tematy.
... i koniecznie niezgodne ze polskim prawem czy też zdrowym rozsądkiem "przepisy" odnośnie wykonywania zdjęć, komunikowane "multilingualnie". Ohne blitz, Ohne blitz
OdpowiedzUsuńNajlepsza wystawa jaką ostatnio obejżałem - Haithabu. Moim zdaniem doskonały balans pomiędzy przedstawieniem zabytków, informacjami, a atrakcyjnością wizualną. Dokładnie w połowie drogi pomiędzy modelem: "nawalimy wszystkie zabytki z magazynu, tak, żeby trzeba było zwiedzać w miesiąc" (patrz muzeum po drugiej stronie wody, w Szlezwiku), a modelem: "dużo rekonstrukcji i multimediów dla niepełnosprawnych umysłowo i prawie żadnych zabytków" (patrz - Muzeum Archeologiczne w Krakowie).
OdpowiedzUsuńOczywiście piszę o muzeach, w których chce się cokolwiek zrobić, a nie konserwuje wystawy skomponowane w latach 70. XX wieku...
Wystawa w Haithabu może się podobać. W sposób szczególny urzekła mnie przeroczysty szcześcian do którego można wejść. No i takie detale jak lustro umieszczone z tyłu zabytku (forma do odlewania młotków/krzyży).
OdpowiedzUsuńChoć numer jeden wystawa dla mnie to wciąż z Illerup Ådal w muzeum w Moesgård.
http://www.lucivo.pl/2010/10/fjendens-ansigt.html
Zapewne w dużej mierze dzięki wspaniałemu ambientowi, który był podkładem do oglądania.
A Kołobrzeg mnie załamał stąd ten wpis.
Muzeum w Kołobrzegu odziedziczone zostało po minionym systemie. Moim zdaniem nowy dyrektor zrobił już wiele, by przełamać wówczas funkcjonujący, zatęchły schemat. Nie da się wszystkiego zrobić od ręki...
OdpowiedzUsuńTak jak zasadnicza więszkość pozostałych muzeów w kraju i kilku sąsiednich także. Nie można wszelkiej mierności tłumaczyć minionym systemem.
OdpowiedzUsuń>>>Dokładnie w połowie drogi pomiędzy modelem: "nawalimy wszystkie zabytki z magazynu, tak, żeby trzeba było zwiedzać w miesiąc" (...), a modelem: "dużo rekonstrukcji i multimediów dla niepełnosprawnych umysłowo i prawie żadnych zabytków" (...).
OdpowiedzUsuńz dwojga złego wolę jednak ten pierwszy model. Badziewny i siermiężny, socjalistyczny model oczywiście przynosi wstyd, ale jednak muzea są po to, żeby oglądać eksponaty, zabytki itp., żeby się "nachapać", ba, nawet doznać przesytu bogatą i różnorodną kolekcją tego, co Cię fascynuje (sztuka średniowieczna albo japońska, minerały, skamieniałości, owady, dawne uzbrojenie, whatever, w każdym razie doznać "wow, całe życie chciałem to zobaczyć, czytałem o tym, a teraz leży tu przede mną w gablocie), żeby poszerzyć swoją wiedzę ("wow, ale numer, pierwsze o tym słyszę"), a nie, żeby oglądać efekciarskie multimedialne bzdety ("żeby nie przeciążyć gości"), hologramy, filmiki, wśród których co jakiś czas spotykasz - owszem wyeksponowany jak święty graal - jakiś zabytek (owszem, efektownie pooświetlany)
pozdrawiam
eptesicus
Preferujemy inne niż opisane przez Ciebie dwa modele ;)
Usuń