W Mielnie
Dzisiaj nie wyciągamy wpisu z głębokiego archiwum. Nad Bałtyk wybraliśmy się mniej więcej rok temu. Do Mielna, stolicy kiczu i plastiku, mekki imprezowej młodzieży o niewytrawnych gustach muzycznych trafiliśmy przez przypadek z pobliskich Gąsek. Tym samym udało się odhaczyć dwa punkty z mapy grodzisk do zwiedzenia.
Ale zanim przejdziemy do opisu grodzisk, słowo wstępu - Ci, którzy nas znają lub czytają dłużej, wiedzą, że nie podróżujemy bez zwiedzania po drodze. Co najmniej jedno grodzisko/cmentarzysko kurhanowe lub romański kościół na każde 100 pokonanych km. Żartujemy oczywiście - zazwyczaj jest więcej niż jedno.
Podczas tej konkretnej wyprawy, zwiedziliśmy ostatni z niezwiedzonych Gockich kręgów kamiennych. Być może zdecydujemy się poświęcić osobny wpis Grzybnicy (i pozostałym, zwiedzonym kiedy indziej kręgom w Odrach, Leśnie i Trątkownicy) - wszak stanowisko w Węsiorach mamy już na Lucivo opisane.
Kolejnym punktem wycieczki był jedyny zachowany na wschód od Łaby dolmen, znajdujący się we wsi Borkowo. Neolityczny grobowiec komorowy nie imponuje wielkością porównując do zachodnioeuropejskich zabytków, ale ekscytuje swoją unikatowością.
Wreszcie Darłowo, które wypada nam uznać za najbardziej sensowną miejscowość na polskim wybrzeżu. Darłowo ma historię, produkt turystyczny do opowiedzenia i sprzedania: Eryka Pomorskiego króla Norwegii, Danii i Szwecji (na zdjęciu grobowiec), zamek i atrakcyjną architekturę. Na cmentarzu przykościelnym wspomniane są poprzednie pokolenia tych ziem (tak, tak, chodzi o Ewangelików i Niemców). "Jak nie w Polsce, jak nie w górach!", jak to śpiewał poeta.
Drugie grodzisko stożkowe znajduje się na drugim brzegu niewielkiego strumienia. Leży na prywatnym terenie i teoretycznie jest niedostępne. Żeby do niego dotrzeć należy przecisnąć się obok zakluczonej bramki na mostku. Dla osób, którym taka praktyka jest niemiła przygotowano stanowisko z lunetą do jego obserwacji oraz bardzo przyjemną tablicę informacyjną z rysunkami utrzymanymi w stylistyce tkaniny z Bayeux.
Brakuję nam literatury na temat obiektów - jeżeli ktoś poleci z chęcią skorzystamy. Informacje z internetu w bardzo wielu źródłach mówią o "słowiańskim" bądź nawet "starosłowiańskim" (cokolwiek miałoby to znaczyć) rodowodzie. Daty padają różne IX - X wiek, ale także i mniej przemyślane propozycje jak VII - XIII.
Nie potrzeba wielkiej grodziskowej ekspertyzy aby owe teorie odrzucić, obiekty są niewątpliwie grodziskami stożkowymi, pozostałościami po wieżach/dworach wieżowych na kopcach. Datować należy je na nie wcześniej niż XIII, XIV wiek. Cieszymy się, że tablica na fotografii powyżej prezentuje właściwe datowanie (pomimo błędnego datowania w miejskiej dokumentacji BIP).
O przeszłości obiektu pierwszego ze zdjęć, wiemy jedynie, że w latach 40-tych "na wyspie" stała altana, a w 1968 roku prowadzone były prace archeologiczne. Nic nie wiemy o drugim grodzisku.
Ale zanim przejdziemy do opisu grodzisk, słowo wstępu - Ci, którzy nas znają lub czytają dłużej, wiedzą, że nie podróżujemy bez zwiedzania po drodze. Co najmniej jedno grodzisko/cmentarzysko kurhanowe lub romański kościół na każde 100 pokonanych km. Żartujemy oczywiście - zazwyczaj jest więcej niż jedno.
Podczas tej konkretnej wyprawy, zwiedziliśmy ostatni z niezwiedzonych Gockich kręgów kamiennych. Być może zdecydujemy się poświęcić osobny wpis Grzybnicy (i pozostałym, zwiedzonym kiedy indziej kręgom w Odrach, Leśnie i Trątkownicy) - wszak stanowisko w Węsiorach mamy już na Lucivo opisane.
Kolejnym punktem wycieczki był jedyny zachowany na wschód od Łaby dolmen, znajdujący się we wsi Borkowo. Neolityczny grobowiec komorowy nie imponuje wielkością porównując do zachodnioeuropejskich zabytków, ale ekscytuje swoją unikatowością.
Wreszcie Darłowo, które wypada nam uznać za najbardziej sensowną miejscowość na polskim wybrzeżu. Darłowo ma historię, produkt turystyczny do opowiedzenia i sprzedania: Eryka Pomorskiego króla Norwegii, Danii i Szwecji (na zdjęciu grobowiec), zamek i atrakcyjną architekturę. Na cmentarzu przykościelnym wspomniane są poprzednie pokolenia tych ziem (tak, tak, chodzi o Ewangelików i Niemców). "Jak nie w Polsce, jak nie w górach!", jak to śpiewał poeta.
Była jeszcze ogromnie rozczarowująca wycieczka na stanowiska archeologiczne Świelubie-Bardy (to opiszemy osobno) oraz nieudane zwiedzanie późnoromańskiego kościoła w Kołobrzegu (obstawione rusztowaniami).
Tak oto docieramy do Mielna. Auto zostawić można na parkingu Polomarketu i udać się ulicą Kościelną w stronę Sarbinowa. Skręcamy po jakichś 150 m i tu pierwsze miłe zaskoczenie - wita nas tablica kierunkowa. Następnie docieramy do niewielkiego miejskiego parku (zwanego Leśną Pętlą), który dzięki środkom unijnym został wyremontowany a wraz z nim cała poniżej przedstawiona infrastruktura dokoła grodzisk.
Pierwszy z obiektów. Środkowe zdjęcie przedstawia niewielki majdan.
Drugie grodzisko stożkowe znajduje się na drugim brzegu niewielkiego strumienia. Leży na prywatnym terenie i teoretycznie jest niedostępne. Żeby do niego dotrzeć należy przecisnąć się obok zakluczonej bramki na mostku. Dla osób, którym taka praktyka jest niemiła przygotowano stanowisko z lunetą do jego obserwacji oraz bardzo przyjemną tablicę informacyjną z rysunkami utrzymanymi w stylistyce tkaniny z Bayeux.
Nie potrzeba wielkiej grodziskowej ekspertyzy aby owe teorie odrzucić, obiekty są niewątpliwie grodziskami stożkowymi, pozostałościami po wieżach/dworach wieżowych na kopcach. Datować należy je na nie wcześniej niż XIII, XIV wiek. Cieszymy się, że tablica na fotografii powyżej prezentuje właściwe datowanie (pomimo błędnego datowania w miejskiej dokumentacji BIP).
O przeszłości obiektu pierwszego ze zdjęć, wiemy jedynie, że w latach 40-tych "na wyspie" stała altana, a w 1968 roku prowadzone były prace archeologiczne. Nic nie wiemy o drugim grodzisku.
Komentarze
Prześlij komentarz